Czy w sytuacji, gdy wszędzie w kraju organizowane są targi, seminaria, sympozja, można liczyć na to, że będzie zapotrzebowanie na jeszcze jedną imprezę? Okazuje się, że tak. Wystarczy tylko dobry pomysł. Nie szkodzi, że podpatrzony za oceanem. Zrealizowany u nas trafił – jak się wydaje – na podatny grunt. Cztery seminaria i targi w tym samym miejscu i czasie przyciągnęły blisko czterdziestu wystawców, kilkuset uczestników i ponad tysiąc odwiedzających
Formuła PROTECHU przypomina organizowane w USA targi przemysłu i technologii: National Manufacturing Week. Pełen przekrój rynku, pełna oferta skierowana do inżynierów różnych branż i specjalności. W naszym – polskim wydaniu – było dużo skromniej. Co nie znaczy, że mniej interesująco. Zwłaszcza że był to debiut.
DESIGNTECH, MAINTECH, ROBOTECH I SYSTECH. Nawiązujące do nazwy całej imprezy seminaria swoją tematyką uzupełniały się i objęły swym zakresem prawie wszystkie dziedziny inżynierii. Może z wyjątkiem… budownictwa. Nie ukrywam, że udając się na targi, swoją uwagę postanowiłem skupić na tym, co naszemu miesięcznikowi jest najbliższe. Na DESIGNTECH-u, seminarium poświęconym projektowaniu dla mechaniki i elektroniki.
Środa 16.11, godzina „zero”.
Jestem na miejscu, na ulicy Prądzyńskiego w Warszawie. Do rozpoczęcia seminariów mam prawie godzinę, sala targowa usytuowana na parterze hali Expo XXI powoli wypełnia się zwiedzającymi. Zdaniem niektórych wystawców – bardzo powoli. Ale to dopiero początek. Jeszcze nie wszyscy zdążyli przygotować swoje stoiska. A wystawców jest kilkudziesięciu. Można dostrzec wśród stoisk także prasę fachową. Z pewną satysfakcją odnotowuję, iż największe stoisko przypadło w udziale naszemu wydawnictwu. Cóż, jak się jest patronem medialnym…
Jeśli już mówimy o wielkości, to powierzchnia wystawiennicza nie była oszałamiająca, ale – jak podkreślają organizatorzy – w przyszłym roku będzie dużo więcej miejsca. A i teraz nic nie stało na przeszkodzie, by na stoisku umieścić funkcjonującego robota, rzutniki wyświetlające multimedialne prezentacje, skaner 3D, obrabiarkę, paluszki i cukierki. I foldery. Gadżety. A nawet samochód osobowy. Czy raczej – osobową „hybrydę”. Chciałoby się rzec: targi pełną gębą. I tak było w rzeczywistości. A niedowiarkom powiem tylko, że w rogu hali wypatrzyłem niewielkie stoisko oferujące antyradary. Uwaga – to stoisko i tego samego człowieka widziałem podczas wiosennych targów jednośladów zorganizowanych na terenie AWF-u, a także podczas Automaticonu czy na krakowskim Eurotool. Nie mogło zabraknąć go na tak ważnej imprezie, jaką okazał się PROTECH.
A na piętrze…
Seminaria. Cztery obszerne sale, wyposażone w sprzęt, który nawet nie sprawiał prezenterom zbyt wielu przykrych niespodzianek. Łatwo można było trafić na interesujące prezentacje. I tylko cieniem na ogólnym wrażeniu kładły się zgrzyty organizacyjne, związane z rejestracją uczestników seminariów. Brakowało karnetów, identyfikatorów, a zdarzało się, że osoby bezpośrednio zainteresowane odsyłane były od Annasza do Kaifasza… Na szczęście wszystko udało się w porę wyjaśnić. Ale dobrze by było, gdyby w przyszłym roku takie sytuacje nie miały miejsca.
Obok wejścia do jednej z sal zobaczyłem tablicę z dużym symbolem: DESIGNTECH. Trafiłem dobrze.
Show time
Bez szumu, echa, polska premiera UGS Velocity Series miała miejsce… właśnie tutaj. Tym mocnym akcetem rozpoczęło się trwające dwa dni seminarium. Zresztą nacisk na oprogramowanie dla inżynierów projektantów był widoczny podczas całego seminarium. Trudno się dziwić – obecnie nie ma współczesnej inżynierii bez wirtualnych desek kreślarskich. Dała się jednak zauważyć tendencja do podkeślania coraz większej roli systemów rozbudowanych, zmierzających w stronę rozwiązań PLM bądź de facto nimi będących.
Nie zabrakło prezentacji wąsko specjalistycznych, pokazujących praktyczne metody posługiwania się narzędziami CAD-owskimi. Prezentacja poświęcona numerycznym metodom analiz metalowo-kompozytowych struktur lotniczych, skupiająca się na zjawisku flatteru, wprowadziła mnie na tak wysokie poziomy, że… nie mówmy o kompleksach. Niby wszystko było jasne, ale…
Bliższa codziennej praktyce, i to nie tylko tej inżynieryjnej, była prezentacja Toyoty z napędem hybrydowym. Teoretycznie każdy może wejść w posiadanie takiego samochodu. A do niedawna o takich rozwiązaniach można było poczytać u pisarzy sf. Zupełnie jak w nieśmiertelnym dowcipie: „Prorok jaki, czy co?”
A co powiecie Państwo na możliwość obejrzenia skanera 3D podczas pracy? Przygotowana przez stowarzyszenie ProCAx prezentacja, w pierwszej części poświęcona zagadnieniom designu i wzornictwa (zainteresowanych odsyłam do artykułu na stronie 34 w bieżącym wydaniu DN), dała pewien pogląd o tym, jak prężnie potrafi działać ta potrzebna na naszym rynku instytucja. W kuluarach mieliśmy okazję porozmawiać z prezesem Janem Bisem o planach na przyszłość. Ale to zupełnie inna historia…
Pierwszy dzień zamykała prezentacja poświęcona tworzywom w przemyśle lotniczym. CAD, samoloty, samochody. Uroczysta kolacja, w której z przyczyn niezależnych nie mogłem uczestniczyć, została opisana przez redakcje Control Engineering, Inżynierii i Utrzymania Ruchu Zakładów Przemysłowych. Z kolei redakcja MSI zamieściła informacje o losowaniu nagród dla uczestników konkursów trwających przez pierwszy dzień seminariów. Zainteresowanych odsyłam do wspomnianych czasopism. Mogę tylko powiedzieć, że jeśli potrawy były równie smaczne, jak te serwowane podczas przerwy na lunch, to wspaniale. A jeśli kolejka równie długa – pozostawię to bez komentarza.
Czwartek, 17.11. Dzień drugi
Powiało optymizmem. Pierwszy dzień uznano za udany. Prezentacje interesujące. Na parterze, w hali targowej, ruch i ożywienie. Pierwsze umowy i nowe kontakty handlowe. Przeważająca opinia: „Spodziewałem się, że będzie gorzej. Jesteśmy zadowoleni i w przyszłym roku weźmiemy większe stoisko”. Niestety, nie zabrakło także niezadowolonych. Pocieszające, że stanowili mniejszość. A to przecież o czymś świadczy. Co nie znaczy, że nie warto wyciągnąć odpowiednich wniosków na przyszłość.
Największy ruch panował w rogu hali, przy stoisku stowarzyszenia ProCAx. Cóż, młodzież, która z oczywistych przyczyn nie mogła wziąć udziału w płatnych seminarach (poza wybranymi tematami), starała się wynieść z targów jak najwięcej. Niestety, także w dosłownym znaczeniu – ulotki i gadżety nie oparły się „łowcom”. Targi pełną gębą. Można było wypróbować w praktyce programy, urządzenia, czy wreszcie być świadkiem narodzin nowych projektów. A na piętrze…
DESIGNTECH-u ciąg dalszy
Sprzęt dla inżynierów. Karty graficzne, które poradzą sobie z wieloelemetowymi złożeniami i przekrojami 3D. Także z latającymi motylkami – wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi. Trochę (ponad godzinę) o PDS. A potem o zarządzaniu procesami w wykonaniu prowadzącego seminarium DESIGNTECH inżyniera Tomasza Romanowskiego – ukłon w jego stronę za charyzmę i profesjonalizm, jakiego dowód dał podczas dwóch dni wypełnionych prezentacjami.
I znowu PLM. I znowu CAD/CAM razem z samolotami i samochodami. Za sprawą dr. inż. Włodzimierza Adamskiego z PZL Mielec, drugim po Toyocie samochodem obecnym na targach okazał się polski Leopard, o którym pisaliśmy troszeczkę w poprzednich wydaniach Design News. Podczas prezentacji można było podziwiać jego piękne kształty (Leoparda oczywiście) i konstrukcję. Szkoda tylko, że za pośrednictwem rzutnika, a nie w rzeczywistości. Trzeba będzie chyba stoczyć z wydawcą bój o fundusze, jakieś diety i te pe, i pojechać do Mielca. A na kolejnej edycji targów tego pięknego samochodu nie może zabraknąć.
Ostatnia prezentacja
Większość uczestników już wyszła – przekleństwo ostatniego dnia targów, przekleństwo powrotów do domów i padającego śniegu z deszczem. A szkoda. Najwytrwalszym objawiono bowiem prawdę o tym, jak ważni są – dla wszystkich zaangażowanych w zagadnienia projektowania – przyszli i młodzi inżynierowie. Przykład niewielkiej, ale dynamicznie rozwijającej się i z długoletnimi tradycjami firmy, która zasiliła swoje kadry nowym narybkiem, pozwalając mu na… wybór oprogramowania CAD-owskiego pod swoim kątem, nie pozostawia wiele do powiedzenia.
Innymi słowy, nie należy lekceważyć młodych. Młodych łowców ulotek. Młodych inżynierów. Młodych targów. Pod warunkiem, że za nimi stoi doświadczenie. Albo kilkudziesięciu wystawców. Ponad 350 uczestników. I ponad 1000 zwiedzających.
Do zobaczenia za rok. I dalszych sukcesów.
Tematy prezentacji oraz lista wystawców patrz: www.protech05.info, a także poprzednie wydania Design News
Autor: TEKST I ZDJĘCIA: MACIEJ STANISŁAWSKI