Rynek CAD/CAM w Polsce wzrasta w tempie 20–30% rocznie. W ubiegłym roku SolidWorks miał dość silne II półrocze, w sumie udało się rok 2006 zakończyć z wynikiem wzrostowym na poziomie około 60–65%
Sławomir Stopikowski
Territory Sales Manager SolidWorks Poland
Od sierpnia 2006 roku w Polsce zaczęło działać oficjalne przedstawicielstwo SolidWorks. Firma z kilku względów zdecydowała się na stworzenie struktur stojących ponad resellerami i wspomagających ich działalność. Najbardziej oczywistym był fakt istnienia takich struktur na całym świecie, a także – rosnące znaczenie polskiego rynku, który jest na tyle dynamiczny i na tyle rozwojowy, że SolidWorks musiał podjąć w końcu taką decyzję.
– Wszystkie wcześniejsze działania podejmowane przez resellerów nie przynosiły spektakularnych rezultatów, w związku z tym poszukiwaliśmy kogoś, kto zna branżę, kto potrafi zoptymalizować kanały sprzedaży, wyznaczyć nowe kierunki rozwoju, włożyć w nie jakąś nową osobowość, nowe chęci itd. – dodaje Axel Spitzer, Territory Sales Manager regionu ACH+.
– Do tej pory – co należy podkreślić – kanał ten był zarządzany kryzysowo, sprzedaż oprogramowania żyła własnym życiem, a popyt na nasze oprogramowanie wzrastał dzięki ciężkiej pracy wszystkich pracowników zespołu. Potrzebowaliśmy czegoś więcej – podkreśla Sławomir Stopikowski, mianowany Territory Sales Manager na Polskę.
SolidWorks, według oficjalnych danych przekazanych nam przez Centralę, osiągnął w roku 2006 w Polsce 65% wzrost, co stanowi dwukrotną wartość wzrostu najlepiej rozwijających się firm z branży CAD na polskim rynku. Firma ta odnotowała też rekordy sprzedaży w kolejnych miesiącach – a to świadczy o dynamice rozwoju. Rezultaty te osiągnęli w oparciu o dotychczasowy kanał – nie przybyło resellerów ani nowych sprzedawców. To efekt wzrostu ich produktywności. Ten sam zespół generuje teraz ponad 40% więcej przychodów.
– (…) Stawiamy na jakość sprzedaży, właściwą motywację i odpowiednie przygotowanie techniczne zespołów odpowiedzialnych za obsługę klienta – dodaje Sławomir Stopikowski. Jak widać, takie postępowanie przynosi spektakularne efekty.
Współczesna Europa, aby mogła konkurować ze Stanami Zjednoczonymi czy z rozwijającymi się rynkami wschodnimi – musi się nieustannie rozwijać. Z całym bagażem socjalnych naleciałości, procedur, z „wypracowanym dobrobytem” – kraje Europy Zachodniej nie mają łatwego zadania. Dlatego w firmach starego kontynentu poszukuje się dróg redukcji kosztów, związanych np. z zatrudnieniem – a to także otwiera szanse polskiemu rynkowi specjalistów, których można zatrudnić na korzystniejszych warunkach niż w Europie Zachodniej. Paradoksalnie – niższy poziom płac w połączeniu z wysokimi kwalifikacjami może okazać się gwarantem dynamicznego rozwoju, przyciągając zagranicznych inwestorów zainteresowanych stworzeniem tutaj – w Polsce – nowych miejsc pracy.
Interesująco wypada porównanie produktywności sprzedawców oprogramowania SolidWorks w Polsce i np. w Europie Zachodniej na przestrzeni lat 2006 i 2007 – jeśli weźmie się pod uwagę infrastrukturę, całe otoczenie, w jakim przyszło im działać, pracować; sprzedawca SolidWorks w Europie Zachodniej obsługuje obszar o promieniu, powiedzmy, 60 do 100 km – w Polsce będzie to nierzadko 400 km lub więcej. O różnicy w poziomie dróg czy autostrad nie trzeba mówić, a mimo to… jesteśmy wydajniejsi.
Quo vadis?
Wszystkie wysoko uprzemysłowione kraje świata mają prężny przemysł, a co za tym idzie – produkcję. Mają rozwinięte i prężnie działające ośrodki badawczo-rozwojowe – w konsekwencji dysponują nowoczesnymi technologiami, które następnie u siebie wdrażają. I nie ma dla nich znaczenia, że produkują część komponentów, dajmy na to, w Chinach. Cały czas mają monopol na nowoczesne rozwiązania techniczne – dzięki temu mogą się ciągle rozwijać i wzbogacać.
Ilustruje to przykład Korei Południowej. W ciągu kilkudziesięciu lat Koreańczycy osiągnęli ogromny poziom rozwoju – a zaczęło się od kilku zachodnich i japońskich inwestycji. Teraz wystarczy wymienić takie marki, jak LG, Hyundai, czy Samsung albo popatrzeć na ich infrastrukturę drogową, nieustępującą naszym zachodnim sąsiadom, aby przekonać się o potędze przemysłowej tego państwa. I mimo wszystkich inwestycji Koreę Południową stać na niskie podatki i utrzymanie nowoczesnej oraz silnej liczebnie armii.
Inny przykład – Finlandia. Mniej więcej dwie dekady temu rząd tego kraju podjął dalekosiężne decyzje i przygotował podstawy dla otwartej na nowe technologie edukacji technicznej. Dlatego od dobrych kilku lat Finlandia utrzymuje swoją pozycję wirelessowskiego światowego potentata, gdzie znacząca część rynku, np. telefonów komórkowych, należała i należy do Nokii – a przecież wireless to nie tylko telefonia komórkowa.
Dlatego trzeba angażować nowe siły, by sprostać wyzwaniom stawianym dzisiaj przez polski rynek. Resellerzy SolidWorks zatrudniają nowe osoby, rozwijają się.
– (…) Przewidywalność kierunków rozwoju SolidWorks w Polsce ma w naszym przypadku pomóc zrealizować wizję bycia liderem na tym rynku. Chcemy być standardem w obszarze 3D, a także standardem dla małych i średnich przedsiębiorstw – podkreśla Sławomir Stopikowski.
2D czy 3D?
– (…) Osobiście myślę, że to oczywiste. 2D stało się już rozdziałem w pewnym sensie zamkniętym. To już było i odegrało swoją znaczącą rolę. Jeśli ktoś mnie zapyta o to, czy za 10 lat będzie jeszcze używane środowisko CAD 2D, odpowiem, iż jest wiele obszarów zastosowań, gdzie 2D w zupełności wystarcza – i tak będzie zapewne również w przyszłości. Przypuszczam jednak, iż rewolucja w tej dziedzinie będzie postępowała w taki sposób, że… nawet projektowanie w systemach 3D obecnie rozpowszechnionych i uznawanych za najlepsze będzie wyglądać w przyszłości najprawdopodobniej inaczej. Nie mam jednak wątpliwości, co do tego, że kierunek rozwoju jest związany z 3D. Przedstawienie jakiegokolwiek produktu czy elementu w 3D jest w pewnym sensie jednoznaczne, minimalizuje ryzyko popełnienia błędów.
Czy 3D nie jest także istotne dla CAM?
– (…) Upraszczając, na obecność 3D w CAM wpłynęły skomplikowane kształty, geometria i pewna techniczna „funkcjonalność”. Nie wspomnę już o presji rynku na czas, skróceniu cyklu rozwoju produktu oraz o szybkości wdrożenia nowego modelu, nowego rozwiązania.
(…) Nie można zapomnieć, że to inżynieria jest dla mnie narzędziem rozwoju, wpływa na poziom zatrudnienia i wzrostu – w większości firm, w większości gospodarek. Motorem gospodarki jest technika. A ja z radością mogę powiedzieć, że nadchodzą nowe czasy dla tej branży gospodarki w Polsce – zaznacza Sławomir Stopikowski. – Od zawsze mieliśmy rodaków, którzy potrafili budować techniczną potęgę Kanady, USA, Anglii czy nawet Niemiec – ponieważ nie mieli oni do końca możliwości rozwinąć w pełni swoich talentów tutaj, w Polsce. Teraz widać, że takie możliwości się pojawiają.
A na koniec i tak liczą się rezultaty.