JEDNĄ Z OGROMNYCH ZALET MOJEJ PRACY na stanowisku redaktora naczelnego są te wszystkie świetne rzeczy, które przychodzi mi robić. Z racji mojej nieprzemijającej miłości do wielkich maszyn i budowli, jedną z moich najbardziej udanych wycieczek była jednodniowa wizyta na Kanale Wellandzkim, w zarówno zimny, jak i pochmurny dzień, na początku listopada 2007 r. Wiedziałem, że ta opowieść o modernizacji będzie gwoździem numeru już w momencie, kiedy Jim Lambert z Bosch Rexroth opisał mi ją podczas wrześniowego Narodowego Tygodnia Produkcji. Zajęcie się tym tematem zaowocowałoby nie tylko świetnymi zdjęciami i filmami, ale także poznaniem niezwykle dużego i skomplikowanego projektu, w którym zastosowano napęd hydrauliczny.
John Dodge,
redaktor naczelny
Design News, USA
Jeśli jest coś, czego się nauczyłem podczas mojej 18-miesięcznej pracy w Design News, to jest to stwierdzenie faktu, że inżynierowie lubią metal, moc i maszyny, nawet jeśli w pracy nie mają z nimi bezpośrednio do czynienia. Zajmowanie się takim tematem było dla mnie czymś odświeżającym, po 25 latach pisania o mniej dostrzegalnym i mniej „fizycznym” świecie elektroniki i komputerów.
Opróżnianie śluzy czy wlewanie do niej 91 milionów litrów wody w ciągu 7 -10 minut to widok, który robi wrażenie. Trzy duże zespoły śluz na Drodze Wodnej Św. Wawrzyńca niwelują wynoszącą 108-metrową różnicę wysokości między Wielkimi Jeziorami: najwyżej położonym Jeziorem Górnym (Lake Superior), a leżącym najniżej Jeziorem Ontario. Prawie cała różnica wysokości (z wyjątkiem około jednego metra) przypada na Kanał Wellandzki, łączący jeziora Erie i Ontario. Oryginalne urządzenia mechaniczne, dzięki którym śluzy działały przez 75 lat były proste, ale wymagały ciągłej konserwacji i ulegały awariom. Nowe systemy hydrauliczne są jednak prostsze i nie trzeba ich tak często konserwować.
Nasz dzień zaczął się od, trwających w sumie półtorej godziny, wywiadów w St. Catherines, gdzie mieszczą się biura Drogi Wodnej. Ja nie mogłem się doczekać wizyty na śluzach, gdzie w końcu mogliśmy jednak spędzić trzy, do czterech godzin, oglądając nowe urządzenia hydrauliczne i obserwując przepływające statki. Większość czasu spędziliśmy przy śluzach o podwójnym przelocie (4, 5 i 6), czyli kolejnych śluzach z torami prowadzącymi we wszystkich kierunkach. Spacer na środkowy pirs, po chodniku biegnącym nad parą zamkniętych wrót, był jeszcze bardziej emocjonujący z racji tego, że wszystko filmowałem.
Na szczęście, 9 listopada wiele się na kanale działo: z bliska obserwowaliśmy dwa zbożowce, holownik holujący barkę przewożącą wyroby metalowe i frachtowiec z łopatami silnika wiatrowego przymocowanymi do pokładu. Widzieliśmy też kolejne statki czekające, woddali, na swoją kolej. Widok wielkiego statku, który w jednej chwili jest wysoko, a jakiś czas potem daleko w dole, to jedyne w swoim rodzaju niepowtarzalne wrażenie.
Statki przeciskały się przez śluzy, a między ich burtami a ścianami śluzy jest 30 cm. wolnego miejsca po każdej stronie. Stale szorowały o masywne, betonowe ściany, wymagające okresowych napraw. Kilka razy schodziliśmy pod ziemię, by obserwować zawory Taintora, które napełniają i opróżniają śluzy, zawsze za sprawą siły grawitacji (pompy nie są potrzebne). Obserwowanie starego mechanizmu zaworu segmentowego i systemu poruszających wrotami wciągarek i kabli w północnej części Śluzy nr 3 było ucztą dla oczu, a nawet wydarzeniem w pewnym sensie historycznym. Po 75 latach, ta kolekcja mechanizmów zębatkowych, silników, przeciwwag i kół zębatych będzie działać jeszcze przez 45 dni, a potem zastąpią ją nowe systemy hydrauliczne. Na szczęście zarejestrowałem to na taśmie dla przyszłych pokoleń.
Moi gospodarze pracujący przy Kanale Wellandzkim pozują na centralnym pirsie Śluzy nr 5: od prawej, Ben Gilmore, Steve Soroni i Jim Lambert, wszyscy z Bosch Rexroth; Iqbal Biln z St. Lawrence Seaway (Drogi Wodnej Św. Wawrzyńca); Wayne Scutt, Bosch Rexroth i Andrea McKerlie z Autodesk.
Jeśli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej na temat Kanału Wellandzkiego i Drogi Wodnej Św. Wawrzyńca, proponuję zaznajomić się z kompleksową analizą opublikowaną w październiku 2007 r., która jest fascynującą lekturą, nie tylko dlatego, że Droga Wodna jest jedną z najważniejszych przemysłowych dróg wodnych w Ameryce Północnej, ale także z racji jej gospodarczego, ekologicznego i środowiskowego wpływu na ogromny region, któremu służy.
Jeśli, opublikowany artykuł o modernizacji urządzeń na Kanale Wellandzkim przypadł Wam do gustu, napiszcie do mnie na adres: