Nowe medium dąży do odciśnięcia swojego piętna na publikacjach i… zegarkach
Udręczeni ucieczką ogłoszeniodawców do Internetu oraz dwucyfrowymi spadkami nakładów, wydawcy gazet drukowanych z radością powitaliby pojawienie się jakiegoś cudownego leku. Takim lekiem może okazać się wprowadzenie „atramentu elektronicznego”, który w znakomity sposób łączy „tradycyjny” atrament charakterystyczny dla papierowych publikacji z najnowocześniejszą elektroniką.
NOWA technika elektronicznego atramentu mogłaby być właśnie tą innowacją, której poszukuje przemysł prasowy, by utrzymać się na powierzchni w świecie, w którym prym wiedzie Internet
Wyobraźmy sobie, że po wprowadzeniu do czytnika, jedna po drugiej, siedmiu spośród 24 wybranych wiadomości, zwijamy czytnik elektroniczny i wkładamy go do kieszeni płaszcza. Litery są wyraźne i tak wygodne do czytania, jak drukowane czarną farbą w gazecie. I co więcej, farba się nie ściera i nie brudzi rąk. Taki właśnie scenariusz planuje realizować od początku przyszłego roku dyrektor Hearst Interactive Media Group, Ken Bronfin. Jest ostrożny w podawaniu szczegółów, ale mówi, że prototyp będzie miał wymiary 8½ x 11 cali (21,59 x 27,94 cm). Czyżby to miało być tym cudownym lekiem, który mógłby odwrócić ogólnoświatowy spadkowy trend w czytelnictwie gazet?
– Myślę, że ma taką szansę. Pierwszą przyczyną rezygnacji z czytelnictwa prasy jest… nieład, jaki tworzy stos gazet piętrzących się w kącie pokoju. Elektrony nie gromadzą się na stosie w kącie pokoju – mówi Bronfin.
Nie należy się jednak spodziewać, że zobaczymy drukowaną gazetę lub coś w rodzaju strony internetowej podającej wiadomości, ostrzega Bronfin. – To coś pośredniego pomiędzy gazetą a stroną internetową. Urządzenie zapewni to wszystko, co oba te światy oferują najlepszego, w tym przenośność, aktualność informacji i personalizacją wiadomości. Nie zastąpi to jednak internetu.
Czytnik Hearst’a wykorzystuje zasadę konstrukcji iPod’a. Jednak podczas gdy iPod przechowuje muzykę, filmy wideo i fotografie, czytnik Hearst’a mógłby służyć, poza przechowywaniem treści gazety, jako magazyn dokumentów i książek. Dokładniej mówiąc, taki system dostarczania wiadomości lub rozprzestrzeniania informacji mógłby uczynić regionalne wydawnictwa gazetowe jednorodnymi. Użytkownik mógłby wybierać z menu wiadomości oraz ich dostarczycieli w sposób jeszcze bardziej selektywny niż ma to obecnie miejsce w przypadku dostarczania informacji drogą RSS*.
Z punktu widzenia kosztów, korzyści mogłyby być wyjątkowo duże. Trzy czwarte wydatków ponoszonych przez wydawców gazet związane są zarówno z dystrybucją, z drukiem, papierem, farbą drukarską, spedycją oraz kosztami wszystkich ludzi zaangażowanych w takie przedsięwzięcie. – Gdy czytnik elektroniczny znajdzie się już w produkcji masowej, jego cena wyniesie ok. 200 dolarów – mówi Bronfin. – Wydawcy będą subsydiować koszty czytników tak, jak obecnie operatorzy telefonii komórkowej biorą na siebie koszt aparatów telefonicznych. Nie zapominajmy także, że innymi dużymi kosztami byłyby wydatki związane z zapewnieniem infrastruktury niezbędnej do transmisji bezprzewodowej.
Podstawą technologii czytników Hearst’a jest atrament elektroniczny firmy E Ink Corp. składający się z mikrokapsułek atramentu naładowanych dodatnio i ujemnie, które na elastycznym podkładzie układają się w tekst. Firma Hearst jest jednym z dwóch amerykańskich wydawców gazet, wśród ogólnej liczby 18 inwestorów, którzy zainteresowali się przedsięwzięciem E Ink. Drugim jest firma McClatchy.
Książka elektroniczna Sony Reader, która miała swój debiut w styczniu na targach Consumer Electronic Show ma wyświetlacz atramentu elektronicznego i jest prekursorem tego, co przedstawią w przyszłości wydawcy prasy. Co do pojemności książki elektronicznej, zgodnie z tym co mówi David Seperson, szef produktu firmy Sony, czytnik umożliwia 75 000 zmian stron bez konieczności ponownego ładowania zasilającego akumulatora litowo- jonowego.
– Czytniki istnieją już od dłuższego czasu, lecz problemem jest wydajność baterii oraz możliwość czytania w świetle dziennym. Obecnie E Ink wygląda lepiej w świetle dziennym – dodaje Seperson. Chociaż najbardziej interesującymi zastosowaniami są wydawnictwa, wyświetlacz EPD (Electronic Paper Display) firmy E Ink ma kilka innych zastosowań, począwszy od oznakowania środków transportowych, na wyświetlaczach zegarków skończywszy. Przykładowo, Motorola używa EPD w swoim nowym wyświetlaczu Clear Vision dla komórkowych aparatów telefonicznych MOTOFONE. Wyświetlacze w giętkich zegarach Citizen oraz zegarkach Seiko są również oparte na technologii EPD. Kolejnym kandydatem mógłby być wyświetlacz stacji docelowej w autobusie, jak również wielkie tablice informacyjne na dworcach kolejowych lub lotniczych.
– On jest po prostu jak papier. Do utrzymania obrazu nie potrzeba żadnego zasilania. Można go odłączyć i dowolnie przenosić, a obraz będzie na nim przez cały czas widoczny. Zasilanie jest potrzebne tylko do przeładowania obrazu. Odczyt może odbywać się w jasnym świetle słonecznym, pod kątem i można umieszczać go na podkładzie z materiału – mówi Michael McCreary, wicedyrektor badań i rozwoju E Ink.
Wcześniejsze czytniki i tablice, z czasów sprzed atramentu elektronicznego, używają wyświetlaczy LCD, które nie mogą się równać z wyrazistością EPD. – Korzystając z LCD odnosi się wrażenie, że patrzy się w światło – mówi Seperson.
EPD pojawia się w postaci arkusza atramentowego znanego jako E Ink Imaging Film, który wytwórcy wyświetlaczy umieszczają na elastycznych podłożach. Imaging Film jest wykonany z atramentu pokrywającego plastikowe podłoże i jest cięty na arkusze przygotowane dla producenta wyświetlaczy. Materiałem są pigmenty nieorganiczne i polimery organiczne.
Jeśli chodzi o gazety, ze starych przyzwyczajeń rezygnujemy powoli i 46 milionów czytelników dzienników w samych Stanach Zjednoczonych nie przerzuci się na czytniki elektroniczne z dnia na dzień. Jednak fakt, że 20 lat temu było o jedną trzecią więcej czytelników gazet codziennych, powinien dostatecznie zmotywować wydawców gazet do szybkiego inwestowania w technikę EPD i do jej rozwijania. Jak na razie tekst jest czarno-biały, co oznacza, że kolor i czysta grafika, a nawet przekaz audio i wideo, będące elementami składowymi reklam, pojawią się w późniejszych generacjach tej techniki.
Powstałe w 1997 r. E Ink i EPD, tak jak wiele przedsiębiorstw technologicznych w stanie Massachusetts, wykluły się na Massachusetts Institute of Technology.
John Dodge
autor jest redaktorem naczelnym
Design News USA