Być może niektórzy z Was wiedzą bardzo dobrze, co oznacza ten nagłówek. Po przełożeniu z rosyjskiego skrót ten znaczy: teoria rozwiązywania problemów wynalazczych, czyli po prostu TRIZ. TRIZ dostarcza metodologię dla wprowadzania innowacji i jest bliskim krewnym projektowania procesów (Design for Six Sigma). Według Wikipedii TRIZ to alternatywa dla przypadkowego generowania pomysłów, czyli „burzy mózgów” (brainstorming).
TRIZ i DFSS budzą wiele kontrowersji. Zwolennicy „burzy mózgów” twierdzą, że uporządkowane metodologie tylko dławią pomysłowość. Przypadkowemu generowaniu pomysłów brakuje dyscypliny, metoda ta jest często nieproduktywna i pochłania olbrzymie ilości pieniędzy – odgryzają się zwolennicy TRIZ, którzy często są absolwentami MBA i mają do czynienia z rachunkowością. Chciałbym wiedzieć, jakie jest Wasze zdanie, więc proszę prześlijcie mi swoje opinie mailem.
Piętnaście lat temu odwiedziłem AT&T Bell Labs. w Holmdel w stanie New Jersey, świątynię badań podstawowych. My dwaj (pracowaliśmy wówczas jako redaktorzy w tygodniku informatycznym PC Week) przestawiliśmy się na sposób myślenia typowy dla prac badawczo-rozwojowych, przeprowadzając przy śniadaniu wywiad z Arno Penziasem, laureatem nagrody Nobla, którą otrzymał za udział w odkryciu kosmicznego promieniowania reliktowego.
Następnie przeprowadziliśmy wywiady z siedmioma czy ośmioma naukowcami pracującymi nad technologiami komputerowymi. Jeden z nich zajmował się komputerowymi urządzeniami wejściowymi, takimi jak np. mysz. Spytałem go więc, co sądzi o Trackpoint firmy IBM, które było wówczas de facto standardem w dziedzinie urządzeń wskazujących w komputerach typu notebook. ON NAWET O NIM NIE SŁYSZAŁ! To ci dopiero „wieża z kości słoniowej”, całkowicie odizolowana od rynku!
Naukowcy, z którymi rozmawiałem, mogli w zasadzie robić to, co chcieli. Nie było prawie struktur czy nacisków, by tworzyć produkty komercyjne. Niektórzy zajmowali stanowiska profesorskie na pobliskich uniwersytetach i często byli najlepszymi i najbardziej błyskotliwymi specjalistami w swojej dziedzinie. W szczytowym okresie 6 000 naukowców pracowało w pocie czoła w (zajmującym ponad 185 tys. m2) kompleksie badawczym w Holmdel w stanie New Jersey, dziś należącym do dewelopera, który w zeszłym roku rozważał możliwość całkowitego wyburzenia obiektu. Tradycjonaliści nadal próbują temu zapobiec.
Przez niemal pół wieku Bell Labs. kierowała firma telefoniczna Bell, której monopol zapewniał zyski wystarczające na finansowanie badań podstawowych. Sami pomyślcie, co powstało w Holmdel (jednej z siedzib firmy): laser, Unix, światłowody, łączność satelitarna, telefony komórkowe, układy o wielkiej skali integracji, lokalne sieci bezprzewodowe, modemy, litografia elektronowa i mikrofale.
Bell Labs z czasów Bell System już nie istnieje, ale korporacje, takie jak Microsoft oraz inne, niedawno powstałe firmy w pewnym sensie wkroczyły na scenę, by wypełnić próżnię, jaka powstała w dziedzinie badań podstawowych.
Ale wróćmy do TRIZ. Jako inżynierowie i projektanci wierzycie w organizację, „burzę mózgów” czy połączenie tych dwóch metod? Oczywiście każda z nich ma swoje zalety, ale jaki jest najlepszy sposób, umożliwiający ciągłe opracowywanie innowacji mających wartość techniczną i rynkową? Polegacie na „burzy mózgów”, czy tworzycie surowe zasady rządzące procesem wynalazczym?
Jedną z firm, na których skupimy się w kolejnych numerach, jest 3M Corp., firma mająca na koncie wspaniałe osiągnięcia, polegające na wprowadzeniu na rynek niezliczonej ilości produktów zarówno dzięki zorganizowanym badaniom, jak i częstemu korzystaniu z „burzy mózgów”.
Sprawdźcie sami, na czym polega jej „siedem filarów innowacji”.
Piszcie do mnie na adres
lub odwiedźcie mój blog:
„Projektowanie bez ograniczeń”
(Design Engineering at Large).